Są takie wpisy, które dosłownie "same się robią". Ten do takich nie należał... Wydawałoby się, że jego zrobienie powinno zająć z 5-10 minut i pewnie tak by było, gdybym od początku wiedziała czego chcę...
A ja na początku roztarłam fioletowy tusz i utknęłam z resztą koncepcji. A potem mozolnie zastanawiałam się co dalej - jakie stemple wybrać, czy coś naklejać, a jeśli tak, to co... Pomysły zmieniałam kilkanaście razy. Ale uznałam, że nie poddam się tak łatwo, bo nie chcę zostawiać niedokończonej pracy w moim art journalu 💪🏻
To oczywiście nie musi być dla nikogo regułą, ja po prostu tak mam, że lubię kończyć, to co zaczęłam 🤗 Choć na sumieniu mam kilka rozgrzebanych projektów i brak wiary, że je kiedykolwiek dokończę 😬
❓️ A jak z tym u Ciebie? Kończysz jedno i dopiero zaczynasz kolejne? Czy może równolegle robisz kilka prac i nie wszystkie z powodzeniem domykasz?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Zaglądających!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz