Jesień to taki moment, że czasami robimy jeszcze prace nawiązujące do minionych dopiero co wakacji, albo już wybiegamy w przyszłość myśląc o zbliżających się świętach. Ja chciałabym Was zachęcić do sięgnięcia po motywy i kolory typowo jesienne i może zrobić coś po prostu dla siebie? Moja praca taka właśnie jest - to mój pierwszy junk journal, czyli album składający się głównie z różnych resztek, ścinków i rzeczy, których nie wyrzucam, bo mogą się do czegoś przydać. Oczywiście nie brakuje w nim również elementów, które kupiłam specjalnie z myślą o tym przedsięwzięciu. Ale główny zamysł jest taki, aby wykorzystać to co nam zalega. Tematykę mojego junk journala wyznaczył październik, bo to jest ten miesiąc, w którym go tworzę. Znalazło się w nim miejsce na różne suszki - liście, kwiatki, zioła, ale też na zdjęcia i bieżące zapiski. Środek cały czas się tworzy, a ja dzisiaj chciałam Wam zaprezentować okładkę i dwie karty z wnętrza.
Okładkę tego albumu okleiłam płótnem, które jest idealne do tego celu, ponieważ na całej powierzchni ma klejącą warstwę. Odpada więc problem z tym jakim klejem kleić oraz jak dociskać, żeby nic się nie falowało. Okładkę urozmaiciłam kwiatowym wzorem nałożonym przez maskę, a następnie dodałam chlapnięcia mgiełkami. Centralna ozdoba to ramka, którą pokryłam metalicznymi woskami, żeby wyglądała jak z metalu. Podkleiłam ją kartonikiem, na którym wcześniej odbiłam wzór pisma i psiknęłam mgiełką, żeby dodać nieco postarzonego wyglądu. Pośrodku przykleiłam zasuszony liść brzozy i całe wnętrze zalałam glossy accents. Jak wyschła pierwsza warstwa, to nałożyłam drugą. Całość wygląda jak zamknięta pod szklaną szybką. Bardzo mi się to podoba.
W środku znajdują się już różne wpisy, a każda strona jest inna. Nie staram się jakoś specjalnie, żeby całe wnętrze było w jednym stylu. Tworzę tu raczej pod wpływem impulsu i chwilowej potrzeby. Jedna z kart, które Wam pokazuję nawiązuje do konkretnego dnia, który jest dla mnie ważny, a na drugiej możecie zobaczyć pomysł na umieszczenie dodatkowych elementów. Ścinki z papierów, które zostały po innych pracach, przycięłam do trójkąta i przykleiłam do strony tak, aby utworzyły kieszonkę. Włożyłam do niej kartoniki z okienkami, w których są umieszczone zasuszone rośliny. Każde okienko przykryte jest folią, dzięki czemu mam pewność że rośliny z czasem nie pokruszą się. Do zrobienia tych ramek bardzo przydały się wykrojniki z tłoczonymi brzegami. Zielone i brązowe paski, które widzicie dookoła uzyskałam poprzez nałożenie na wykrojnik (przed wycięciem) kolorowego tuszu. Bardzo dobrze sprawdzają się do tego tusze VersaMagic, ponieważ idealnie pokrywają wypukłą metalową część wykrojnika. Kartoniki dodatkowo ozdobiłam stemplami, dodałam trochę chlapnięć i całość postarzyłam tuszami.
Październik na półmetku, więc jeszcze mam trochę czasu, żeby wypełnić kolejne strony.
A Was gorąco zachęcam do zrobienia dla siebie takiego albumiku.
Listę zakupów tradycyjnie możecie przejrzeć na blogu sklepu ZieloneKoty.pl, wystarczy kliknąć
--> tutaj.